Sen
|Osiągnęliśmy wiele: trzy razy w tygodniu siłownia, czyli półgodzinna rozgrzewka na rowerku lub bieżni, później zestaw ćwiczeń na maszynach i ze sztangą. Efekty są zadowalające, idzie jak po maśle. Aż tu nagle nadchodzą dni trudne, jeśli nie beznadziejne. Nie mamy ochoty na nic, rano budzik dzwoni do skutku, piekielnie trudno się poderwać do życia. Coś jest nie tak. A przecież dotąd szło, siłownia po pracy, wieczorem, później wieczór u dziewczyny. Coś jest jednak nie tak, sprawdzamy. Okazuje się, że ciśnienie jest podwyższone, tętno też. Co więc jednak nie tak? No tak. Zapomnieliśmy, że wieczór kończył się o drugiej w nocy, jeśli nie o trzeciej, a my wstajemy wpół do siódmej. Zgadza się. Jeden z trzech elementów udanego życia w zdrowym trybie, obok treningu i diety, zawiódł. Jest nim regeneracja. Zatem bierzemy na to poprawkę i do dzieła. Dziewczyna musi zrozumieć. Uruchamiamy swoją dobę w oparciu o ośmiogodzinny, bity, głęboki, regenerujący sen. Udaje się po tygodniu – ciśnienie wraca do normy, a my ożywamy. Jest dobrze. Pachniało już depresją, już witaliśmy się w myślach z psychiatrą. A jednak wystarczyło zadbać o fundament zdrowego trybu życia, czyli sen, nie jakąś drzemkę..