Siłownia – droga wyrzeczeń

– Nie podobałem się sobie – wyjawia Pan Tomek, ćwiczący na stałe w lokalnej siłowni. – Po prostu zawsze byłem najmniejszy i najchudszy w klasie. Chciałem to zmienić, więc poszedłem w sport. Obecnie ćwiczę dwa razy dziennie przy pełnej, właściwej suplementacji.

Pan Tomek waży 110 kg przy wzroście 180 cm. Rekord na klatkę – ponad 130 kg, jest jeszcze martwy ciąg i przysiad ze sztangą.

– Zaczynałem ćwiczyć w domu, jak wielu, lub większość – opowiada. – Dochodząc do setki pompek wiedziałem już, że to nie ma sensu już tak dłużej i trzeba konkretnych ciężarów. Miałem do wyboru dwie możliwości – albo kupić sprzęt, albo pójść na siłownie. Najlepsze było w tym to, że postawiłem i na jedno, i na drugie.

Pan Tomek ma swój zestaw z ciężarami i ławeczką w domu, lecz oprócz tego chodzi na siłownie.

– Rano ćwiczę w domu, później praca, a wieczorem siłownia. Przyjmuję duże ilości dobrego pokarmu plus odżywki dla sportowców, które pomagają regenerować się na 100%.

W holu siłowni widać wielu ćwiczących, bo jest wieczór. Pan Tomek „robi plecy”. Jedni korzystają z bieżni i rowerka, inni ćwiczą na maszynach.

– Tak naprawdę kulturystyka jest drogą wyrzeczeń – reasumuje. – Nie korzystam ani z piwa, ani ze sterydów.