Zwykłe mono…
|– Podziałało na mnie zwykłe mono – mówi Tomek, stały bywalec w siłowni. – Kto by pomyślał, że zwykły monohydrat kreatyny tyle potrafi.
Byłem nieco zdziwiony wypowiedzią Tomka. Staliśmy przed wejściem do siłowni, na papierosie. Usłyszałem wtem, że zwykłe mono pomogło Tomkowi pchnąć na przód zastój treningowy, dziś, w dobie wszechobecnych staków kreatynowych on zdziałał dużo monohydratem. „No Tomek, klasa”, pomyślałem, ale nie dawałem po sobie znać, że jestem, co by tu dużo nie mówić, w szoku.
Do siłowni Marka trafiłem chyba nieprzypadkowo. Siłownia jest jego własnością, podobnie jak sklep z odżywkami, do którego trafiłem, tym razem też nie przypadkowo. Szukałem czegoś na spowolnienie przemiany materii, więc trafiłem akurat tam. Co znalazłem? Właśnie, znalazłem zwykłe mono, które później brałam, i…nic, po prostu delikatna pompka bez szaleństw, o których powiedział mi Tomek. „No, ale”, pomyślałem i słuchałem go dalej. Dowiedziałem się, by nie brać przypadkiem żadnych „master massów”, bo od tego rośnie tylko opona. „Za późno”, pomyślałem do siebie, bowiem brałem jeden master mass i faktycznie…opona.
Dopaliliśmy papierosa i do boju, do szatni, później na salę…